Trwa ładowanie...

Cała prawda o zarobkach urzędników. Czy jest aż tak różowo?

Ludzie niechętni wyzywają ich od urzędasów, którzy nic nie robią i biorą kasę nie wiadomo za co

Cała prawda o zarobkach urzędników. Czy jest aż tak różowo?
d248scy
d248scy

Praca bardzo nudna i ogromnie atrakcyjna. Zależy - czy boom, czy kryzys. Gdzie tak mają? Niektórzy z nich zarabiają niewiele, po 2 tys. zł. Nie brakuje też takich z 5-cyfrową pensją. Wielu urzędników uważa, że ich zarobki są śmiechu warte. Ludzie niechętni wyzywają ich od urzędasów, którzy nic nie robią i biorą kasę nie wiadomo za co. - Co ten pan robi za swoje 10 tysięcy? – takie pytania nie należą do rzadkości.

Gruba skóra – gruby portfel?

Ich zajęcie ma jednak pewien niezaprzeczalny walor. Oni nie muszą – raczej – obawiać się utraty pracy. Likwidacja urzędom nie grozi. Pracownicy placówek państwowych czy samorządowych mają, zgodnie z powszechną opinią, zajęcie nudne, ale pewne. Jeśli urzędnik nie popełni w pracy rażącego błędu, dotrwa za biurkiem do emerytury. Dlatego w niepewnych czasach liczba aspirujących na urzędnicze posady gwałtownie rośnie. A co z urzędniczymi płacami? Tu widełki są rozwarte dosyć szeroko. Ostatnio kontrowersje wzbudził temat zarobków urzędników odpowiedzialnych za podział unijnych dotacji. W niektórych regionalnych urzędach zarabiają oni poniżej 3 tys. zł. Odpowiedzialność, która na nich spoczywa, wiąże się z wdrażaniem funduszy liczonych w miliardach euro. Ten fakt spowodował pytanie o wysokość otrzymywanych przez nich poborów. Czy nie powinny być większe?

Wielu urzędników nie ma jednak powodów do narzekań. Osoby pełniące stanowiska kierownicze w magistratach, starostwach czy urzędach marszałkowskich zarabiają sporo. 10 – 12 tys. zł dla prezydenta lub burmistrza nawet niewielkiego miasta, plus dodatki, premie uznaniowe – to robi wrażenie.

Co prawda, by pełnić taką funkcję, trzeba mieć grubą skórę. Nie przejmować się brutalną krytyką, oskarżeniami o nepotyzm i korupcję, procesami sądowymi, do jakich niekiedy dochodzi. A przy tym być nieustannie czujnym i uważać na każdy swój krok. Jeśli ktoś ma wystarczająco dużo sprytu, może na stołku „ojca miasta” spędzić długie lata. Jeśli nie, grozi mu odejście w niesławie.

d248scy

Dużo pracy, mało pieniędzy

Różnice w zarobkach włodarzy miast i ich szeregowych pracowników mogą czasami szokować. Z dyskusji na forach internetowych można wyczytać: „zarabiam 2 tys. brutto po 8 latach pracy”; „ja mam 1,8 tys. po 5 latach”, itp. – Wszystko zależy od tego, gdzie się trafi – mówi anonimowo były pracownik magistratu dużego miasta.

– Można zarabiać marnie i mieć kupę roboty, a może też zdarzyć się odwrotnie. Ja sam odszedłem z urzędu zniechęcony zarobkami. Mój wydział był „na świeczniku”. Każdy błąd skutkował nagonką w mediach i krytyką miejscowej opozycji. Pracując na pół etatu, dostawałem tysiąc złotych. Powinienem wychodzić z urzędu o 12.00 i biec do drugiej pracy, ale rzadko kiedy udawało mi się wyrobić. W końcu drugi pracodawca postawił mi ultimatum: albo urząd, albo jego firma. Wybór był prosty. Zrezygnowałem bez żalu.

Jak kryzys, to do urzędu

Popularność pracy w urzędach rośnie w niepewnych czasach kryzysu, maleje w okresach prosperity. Jeszcze przed kilkoma laty specjaliści z branży budowlanej czy architektonicznej uciekali z urzędniczych posad. Woleli firmy prywatne. Dzisiaj to się zmieniło. Urzędnicze przywileje cenią zwłaszcza te osoby, które wcześniej pracowały w firmach prywatnych. Tam pracy było dużo, pieniędzy również, ale przyszłość okazała się niepewna.

– Jeszcze w 2007 roku koleżanka namawiała mnie na przejście do biura architekta – wspomina Marzena, 45-letnia urzędniczka miejskiego wydziału architektury. – Dzisiaj ona szuka pracy, a ja siedzę w urzędzie, jak siedziałam, na tych swoich trzech i pół tysiącach.

d248scy

Osoby ambitne, z wyższym wykształceniem, zorientowane na rozwój i karierę, są często rozczarowane realiami szarej urzędniczej codzienności. Nie brakuje też jednak głosów przeciwnych. Urzędnicy zarabiający po 3 – 3,5 tys. zł, a takich nie brakuje, są w miarę zadowoleni ze swoich zarobków. Ciepła posadka – mówią o swojej pracy.

Jeśli do tego mają w miarę spokojną głowę, nie dokucza im nadmiar obowiązków, a w pracy panuje miła atmosfera, ich satysfakcja może tylko rosnąć. Zapewnione urlopy, premie, trzynastki, normowany czas pracy, świadczenia socjalne zapewnione – wiele osób woli taki model pracy od życia ciekawszego może, ale pełnego niepokojów.

Tomasz Kowalczyk

d248scy
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d248scy