Chcą zaskarżyć państwo. Poszło o nowe świadczenie

Renty wdowie mają obowiązywać od 1 stycznia 2024 r., a pierwsze wypłaty zaplanowano na 1 lipca 2025 r. Na ten cel przewidział w budżecie na przyszły rok 3 mld zł.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zaledwie kilka dni temu wypłynęła treść petycji, którą obywatele skierowali do prezydenta Andrzeja Dudy. W piśmie seniorzy apelowali o skierowanie ustawy do Trybunału Konstytucyjnego.

Ich zdaniem renty wdowie nie mogą być sposobem na wzbogacenie się, ponieważ wdowy już teraz pobierają świadczenia wyższe, niż wynika to z odprowadzonych przez nie składek.

Dodatkowo argumentowali, że ustawa jest niesprawiedliwa. "Założenie, że przy podobnych wpłaconych środkach jedna osoba wyłącznie ze względu na stan cywilny będzie miała zapewnione środki utrzymania w zakresie przewyższającym normalne utrzymanie, inna ze względu na stan cywilny spadnie w ubóstwo, jest niczym innym jak dyskryminacją".

Apele nie przyniosły skutku - prezydent podpisał ustawę. Jednak okazuje się, że osoby, które czują się pokrzywdzone przez nowe przepisy zamierzają odpuścić.

"Fakt" donosi, że niezadowoleni obywatele postanowili zgłosić swoje zastrzeżenia do instytucji europejskich.

Obecnie wysyłamy skargi do KE o naruszenie prawem krajowym Karty Praw Podstawowych (w zakresie dyskryminacji i prawa majątkowego), będziemy kierować wnioski do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka - ujawniła informatorka dziennika.

Tym, co skłoniło ich do podęcia działań na wyższym szczeblu jest m.in. fakt, że renty wdowie mają być wypłacane z Funduszu Rentowego, do którego trafiają składki osób pracujący.

- Wśród nas jest wiele kobiet samotnie wychowujących dzieci i liczymy się z tym, że wdowia renta uderzy w nas i pośrednio w nasze dzieci, i to w sposób zwielokrotniony. Obecnie odprowadzamy składki rentowe, przez co dysponujemy mniejszymi środkami. Na emeryturze będziemy wyłączone zupełnie ze świadczeń z tego funduszu - przekonuje 41-letnia kobieta, cytowana przez "Fakt".

Jak podkreśla, w grupie osób krytykujących rentę wdowią są także rozwódki, będące m.in. ofiary przemocy domowej. - Są dzieci rozwiedzionych rodziców czy samotnych z innych przyczyn, które już teraz ponoszą koszty szalonych reform emerytalnych i braku rozwiązań systemowych. Niezależnie jednak od sytuacji osobistej każdy i każda z nas zna rzeszę osób, w które uderza ta ustawa - przyznaje.

Obecnie wdowa lub wdowiec musi wybierać, czy chce pobierać swoją emeryturę, czy rentę rodzinną, która wynosi 85 proc. emerytury zmarłego małżonka. Zamiast tego będzie można pobierać dwa świadczenia jednocześnie.

Na początku renta wdowia ma wynosić 15 proc. To oznacza, że będzie można wziąć 15 proc. świadczenia zmarłego małżonka obok własnego świadczenia lub 15 proc. własnego i 100 proc. zmarłego małżonka. Następnie będzie to wartość 25 proc.

Co kluczowa, renta wdowia będzie należała się osobom, które straciły małżonka najwcześniej pięć lat przed osiągnięciem wieku emerytalnego. Zatem kobieta musi zostać wdową najwcześniej w wieku 55 lat, a mężczyzna wdowcem w wieku 60 lat. Jeśli do śmierci małżonka doszło wcześniej, to nie skorzysta z nowego programu.

Ci, którzy spełnią warunki, będą mogli liczyć na większe pieniądze. Jak już informowaliśmy w WP Finanse, emerytka z najniższym świadczeniem, której zmarły małżonek pobierał 3 tys. brutto emerytury, dostaje obecnie 2550 zł w ramach renty rodzinnej. Z kolei po wejściu w życie nowego programu mógłby liczyć na rentę wdowią rzędu 2932,50 zł (w pierwszym etapie) i rzędu 2995,24 zł (w drugim etapie).