"To nakręca ludzi". Sklepikarze bezradni przez "800 plus" dla złodziei
Zawzięty złodziej ukradł alkohol, a po miesiącu wyniósł z tego samego sklepu stos bombonierek. - Początki biznesu są trudne, a tu jeszcze takie kłody pod nogi - przyznaje w rozmowie z WP Finanse właściciel sklepu. Nie tylko jego zdaniem nowe przepisy o kradzieży tylko zachęcają do łamania prawa.
10.04.2024 | aktual.: 10.04.2024 10:12
- Pierwszy raz przyszedł do nas w sobotę 2 marca. Dostałem informację od pracowników, że rozbił kilka butelek z alkoholem, co potwierdził monitoring sklepowy. Podczas ucieczki uszkodził nasze drzwi, faktura wyszła na kilka tysięcy złotych. Policja schwytała złodzieja i umieściła go w areszcie - relacjonuje w rozmowie z WP Jakub Prokopczyk, właściciel Delikatesów Centrum przy ul. 20 stycznia w Pabianicach. Sklep działa na zasadzie franczyzy od połowy października 2023 r.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Miał zrujnować rodzinną firmę, a teraz ma 120 salonów i podbija rynek w Polsce - Marcin Ochnik
Na nagraniu z kamer sklepowych widać, jak mężczyzna w pośpiechu chwyta za whisky, po czym biegnie w stronę drzwi. Upada, zbijając butelki. Każda z nich była warta około 57 zł.
Natarczywy złodziej
Po tym wydarzeniu właściciel liczył, że to już koniec problemów ze złodziejami, bo wszyscy w okolicy uświadomili sobie, że sklep posiada dobry monitoring. Przeliczył się.
Drugi incydent miał miejsce w czwartek 4 kwietnia. Wówczas skradziono czekoladki i znów sprawdziliśmy monitoring. Wywiązała się dyskusja, że chyba nikt nie jest tak naiwny, żeby dwa razy okradać ten sam sklep. Rzeczywistość okazała się bardziej zaskakująca - to był ten sam chłopak - wskazuje właściciel.
Sprawa trafiła na policję. Właściciel udał się na komendę, żeby złożyć zeznania. Miał nadzieję, że reakcja będzie taka sama jak poprzednio, skoro złodziej jest "w ciągu" kradzieży. - Na komendzie usłyszałem, że to osobna sprawa, w której sprawca będzie odpowiadał za wykroczenie, a nie za przestępstwo - ujawnia.
Postanowiliśmy więc sprawdzić na jakim etapie badania zdarzeń są policjanci.
- Zawiadomienie zostało złożone w tym samym dniu, w którym sprawca wyniósł ze sklepu bombonierki. Zabezpieczyliśmy monitoring i prowadzimy czynności wyjaśniające w sprawie o wykroczenie. Pokrzywdzony oszacował koszt strat na 350 zł. Mężczyzna został wezwany do stawiennictwa Komendzie Powiatowej Policji w Pabianicach na dzień 12 kwietnia 2024 r. Zostanie wówczas przesłuchany, a policja skieruje wniosek o ukaranie do sądu - przekazuje redakcji WP sierż. sztab. Agnieszka Jachimek, oficer prasowa Komendy Powiatowej Policji w Pabianicach.
800 plus dla złodziei uderza w małe sklepy
Właściciel okradzionego sklepu czuje się bezradny. - Byłem rozgoryczony. Z towarem pożegnałem się pięć minut po tym, jak obejrzałem nagranie, bo wiedziałem, że już został upłynniony. Ostatecznie w sklepie pojawili się policjanci i zabezpieczyli materiał wideo. Usłyszałem, że próbują ustalić miejsce zamieszkania złodzieja - podkreśla nasz rozmówca.
Jak dodaje, ma nadzieję, że sprawca poniesie nawet krótkoterminowe konsekwencje, żeby był świadomy nieuchronności kary. - Jeżeli mam czekać na proces, a on będzie chodził na wolności przez pół roku, to ile jeszcze takich wizyt złoży w moim sklepie? Przychodzi raz na miesiąc, to myślę, że jest mu już wszystko jedno, bo przekroczył próg 800 zł i wie, że trafi do więzienia - wskazuje.
Dopytywany o wdrożenie dodatkowych zabezpieczeń po pierwszej kradzieży, wskazuje, że po Wielkanocy pracownicy przestali wykładać alkohol blisko drzwi. Jednak nikt nie wpadł na pomysł, że łakomym kąskiem mogą być też czekoladki. - Trudno wypośrodkować podejście, bo dopiero się rozkręcamy i chcemy, żeby towar był dostępny dla klienta - tłumaczy.
Jednym z rozwiązań mogłoby być zatrudnienie ochroniarza, ale zdaniem właściciela sklepu niesie to za sobą więcej wad niż zalet.
- Mam takie przeczucie, że ochroniarze w sklepach spożywczych, którzy przechadzają się za klientami, wprowadzają trochę nieprzyjemną atmosferę. Nie chciałbym, żeby moi klienci się tak czuli. Poza tym jesteśmy na początku drogi rozwoju, więc cały czas dokładamy do biznesu, a zatrudnienie dwóch czy trzech ochroniarzy to dodatkowy koszt - podkreśla.
W kontekście dodatkowych kroków, które rozważa, jest funkcja czarnej listy w monitoringu. - Do systemu możemy wrzucić zdjęcie osoby, która coś ukradła z naszego sklepu i gdy pojawi się w pobliżu to otrzymamy alert. Myślę, że pójdziemy w tę stronę, choć to zda egzamin tylko przy najbardziej bezczelnych kradzieżach - przyznaje.
"To tylko nakręca ludzi" do kolejnych kradzieży
Właściciel sklepu podkreśla, że "nie ma pretensji do policji". - Uważam, że funkcjonariusze dobrze wykonują swoją pracę, ale są związani tym, co narzuci ustawodawca. Chciałbym, żeby policjanci wsadzili go do aresztu, ale wynika to raczej z poczucia konieczności zadośćuczynienia - zaznacza.
Problem polega na tym, że od 1 października 2023 r. obowiązuje nowy, wyższy próg, który kwalifikuje kradzież jako przestępstwo. Kwota skradzionego przedmiotu musi przekraczać już nie 500 a 800 zł, aby czyn został uznany za przestępstwo. W przypadku kradzieży rzeczy o wartości do 800 zł, mamy do czynienia z wykroczeniem.
Za przestępstwo kradzieży grozi grzywna, ograniczenie wolności lub kara pozbawienia wolności nawet do 5 lat. Z kolei za wykroczenie - kara aresztu (do 30 dni), ograniczenia wolności (prace społecznie użyteczne) albo grzywna (do 5 tys zł).
- Za poprzednie zdarzenie mężczyzna został przez nas rozliczony. Postawiono mu zarzuty dotyczące przestępstwa i sprawa trafiła do sądu. Na czas oczekiwania na wyrok nie możemy zamknąć tego mężczyzny w pomieszczeniu dla osób zatrzymanych (PdOZ), odpowiada z wolnej stopy - tłumaczy nam oficer prasowa policji w Pabianicach.
Właściciel jest przekonany, że podobne kradzieże dzieją się w innych sklepach w woj. łódzkim.
To tylko nakręca ludzi. Mam nadzieję, że takie historie uświadomią ustawodawcy, że podniesienie progu kwalifikacji przestępstwa z 500 do 800 zł działa jako zachęta. To nic innego jak przerzucanie kosztów kradzieży z państwa na takich ludzi ja. Wrzucę w koszty i jakoś to przełknę, ale brutalna kalkulacja polega na tym, że wizyta złodzieja, podczas której zepsuł drzwi, to tak naprawdę 2-3 dni obrotu sklepu. Początki biznesu są trudne, a tu jeszcze takie kłody pod nogi – wskazuje, dodając, że stara się działać dla lokalnej społeczności i sam staje za ladą w niedziele.
Apel branży: "Problem wymaga natychmiastowych działań"
O tym, że podniesienie progu przestępstwa kradzieży jest szkodliwe, alarmowała Polska Izba Handlu już w grudniu 2023 r.
"Wynikiem podniesienia progu kradzieży do 800 zł jest większa liczba sklepowych kradzieży, których dopuszczają się nie tylko zorganizowane grupy przestępcze, lecz także klienci, zwłaszcza ci znajdujący się w trudnej sytuacji finansowej" - wskazuje PIH w "10 postulatach handlu dla nowego rządu".
W oświadczeniu przedstawiciele organizacji zwracają uwagę, że podwyższenie progu stało się zachętą dla złodziei, a ich działanie przynosi uczciwym przedsiębiorcom ogromne straty. "Ocenia się, że w wyniku drobnych kradzieży każdy sklep rokrocznie ponosi straty wysokości aż 1,5 proc. wartości obrotu, czyli równowartość kilku lub kilkunastu palet towaru. Problem wymaga natychmiastowych działań, ponieważ skala kradzieży ciągle rośnie" - apeluje.
Na koniec PIH zwraca uwagę, że kradzieży dotykają wszystkie sklepy, bez względu na wielkość, ale to najmniejsze placówki najczęściej padają ofiarą złodziejów. Z danych, które przytacza za Komendą Głównej Policji, wynika bowiem, że w 2022 r. liczba kradzieży w małych sklepach zwiększyła się o 24,6 proc., podczas gdy w sklepach wielkopowierzchniowych wzrosła o 20,8 proc.