Ukochane sklepy Polaków pod ścianą? "Ten biznes się nie opłaca"

Część klientów odwraca się od second handów, ale to nie jedyny problem właścicieli. Przez rosnące koszty niektórzy musieli podnieść ceny nawet o kilkadziesiąt procent. Ich pozycję podważa też coraz groźniejsza konkurencja chińskich platform. - Nie wiemy co z tym zrobić - przyznaje jeden z nich.

Właściciele second handów o wyzwaniach, konkurencji i klientach
Właściciele second handów o wyzwaniach, konkurencji i klientach
Źródło zdjęć: © East News | Bartosz Krupa
Maria Glinka

04.12.2024 | aktual.: 04.12.2024 15:22

Według przeprowadzonych w 2022 roku przez LESS GROUP badań "Moda na second-handy", zakupy w sklepach z używaną odzieżą robiło aż 69 proc. Polaków.

Latem 2024 r. natomiast działało w Polsce 13,8 tys. second handów - wynika z danych Dun & Bradstreet opracowanych dla "Rzeczpospolitej". Jednak badanie wskazuje również, że w pierwszym półroczu tego roku zamknięto w naszym kraju ponad 100 takich placówek, a 250 tego rodzaju firm zostało zawieszonych.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

- Dla większości sklepów, zwłaszcza mniejszych, ta działalność nie jest już opłacalna - przyznaje w rozmowie z WP Finanse Jacek Smolicki z second handu Humana Poland w Warszawie.

Dopytywany o powody wskazuje przede wszystkim na wzrost kosztów prowadzenia działalności. Dla lumpeksów najbardziej dotkliwe są podwyżki kosztów pracy czy transportu odzieży.

- Ktoś musi zobaczyć odzież, posegregować na kategorie, wycenić w miarę w normalnych warunkach, więc miejsce trzeba ogrzać i oświetlić. Tuż po pierwszej fali pandemii płaca minimalna wynosiła ponad 2800 zł, a teraz to jest 4300 zł. To diametralna różnica na przestrzeni kilku lat - podkreśla.

Z kolei Kamila, właścicielka innego second handu w Warszawie, wskazuje nam, że dla niej największym kosztem jest zakup towaru, produktów. Jak wylicza, ceny wahają się w granicach od 8 do nawet 50 zł/kg.

Przez wzrost kosztów musieliśmy zamknąć niektóre oddziały. Nie chcemy podnosić cen również ze względu na to, kto u nas kupuje. Głównie są to osoby, które liczą każdy grosz i wiedzą, że u nas można kupić coś taniego. Zdecydowaliśmy się na podwyżkę cen tylko niektórych produktów - buty są droższe o kilkanaście procent, za to torebki czasami o kilkadziesiąt procent - wskazuje Smolicki.

Kamila przyznaje, że kilkoro jej znajomych próbowało sił w tej branży, ale ostatecznie zrezygnowało. - Sklep, który nie ma dobrego towaru, nie przetrwa. Sklep z dobrym towarem zawsze się obroni. Dobry towar to spora inwestycja, a nie każdy zdaje sobie z tego sprawę - podkreśla.

Klienci rezygnują z lumpeksów. Nie tylko przez ceny

Poza wzrostem kosztów wiele second handów musi zmagać się z odpływem klientów. - Po pandemii nastąpił drastyczny spadek liczby klientów - podkreśla Jacek Smolicki.

Z obserwacji drugiej właścicielki wynika, że w niektórych miejscach lukę zasypują Ukraińcy. - W moim przypadku liczba klientów w porównaniu do 2023 r. nie zmniejszyła się. Wręcz przeciwnie, mam wrażenie, że się powiększyła. Wynika to z tego, że dużą część klientów stanowią uchodźcy z Ukrainy - przekonuje.

W kontekście odwrotu od second handów kluczowa okazała się pandemia COVID-19, która zdecydowanie wpłynęła na sposób, w jaki konsumenci dokonują wyborów.

- Pierwszym znaczącym czynnikiem, który mógł zniechęcić część klientów do odwiedzania second handów, jest wzrost wrażliwości na kwestie higieny. W sytuacji, gdy pandemia uwypukliła ryzyka związane z powierzchniami dotykowymi i interakcjami międzyludzkimi, sklepy oferujące odzież używaną mogły zostać postrzegane przez część społeczeństwa jako mniej bezpieczne. Choć odzież w second handach podlega procedurom dezynfekcyjnym, a ryzyko transmisji przez tkaniny jest niskie, subiektywne odczucia konsumentów mogły wpłynąć na ich wybory - przekazuje redakcji WP Finanse dr inż. Monika Miętkiewicz, ekspertka Uniwersytetu WSB Merito w Gdańsku, doktor nauk ekonomicznych w zakresie nauk o zarządzaniu.

Poza tym priorytety klientów się zmieniły. Choć cena w dalszym ciągu odgrywa istotną rolę, specjalistka wskazuje na takie aspekty jak unikalność, jakość czy możliwość wyrażenia swojej tożsamości poprzez modę.

Stała bywalczyni lumpeksów przyznaje, że kiedyś większość garderoby miała z lumpeksu, ale było to w czasach, kiedy ceny były naprawdę niskie. - Ostatnio wybrałam się do pobliskiego lumpeksu i zobaczyłam ceny podobne do tych w sieciówkach. Wybór był prosty - przyznaje Agnieszka z Poznania.

Ceny swetrów w jednym z second handów w Warszawie
Ceny swetrów w jednym z second handów w Warszawie© WP

Klient zmiennym jest

Zdaniem dr inż. Moniki Miętkiewicz młodsze pokolenia (np. Generacja Z) "postrzegają zakupy w second handach jako element świadomego stylu życia, zgodnego z ideami slow fashion i zrównoważonej konsumpcji".

Co ważne, konsument drugiej dekady XXI w. jest nie tylko bardziej uważny, lecz także bardziej wymagający. - Aby przyciągnąć uwagę i utrzymać lojalność klientów, second handy muszą dostosowywać się do oczekiwań związanych z estetyką wnętrz, jakością obsługi i dostępnością informacji o produktach. Chaotycznie zorganizowane przestrzenie czy brak przejrzystości w ofercie mogą skutecznie zniechęcić osoby, które poszukują pozytywnych doświadczeń zakupowych - ocenia dr inż. Miętkiewicz.

- Cofając się pamięcią kilka lat wstecz, gdy second handów było mniej, klienci kupowali niemal wszystko. Nie zwracali uwagi na jakość, kupowali co było. Teraz są bardziej świadomi, czytają metki ze składem, oglądają dokładnie każdą rzecz, kupują mniej. Kalkulują, czy jest im to potrzebne i czy cena jest dla nich odpowiednia. Rzeczy z wadami rzadko znajdują nabywcę - zaznacza natomiast właścicielka warszawskiego sklepu z używaną odzieżą.

Jednak nie wszyscy spisują second handy na straty. Odwiedziliśmy kilka takich placówek w Warszawie w godzinach popołudniowych i w wielu z nich było sporo klientów.

- Kilka lat zajęło mi znalezienie second handów wartych odwiedzenia. Teraz chodzę raz, czasami dwa razy w miesiącu. Nie lubię tłumów, więc omijam dni dostawy, ale ma to też dużą wadę, bo ubrania są już przebrane. Jednak zawsze udaje mi się wyjść z jakimś łupem, ale zazwyczaj jest to inna rzecz niż ta, której szukałam - mówi nam Natalia, którą spotkaliśmy w lumpeksie na warszawskiej Woli.

Second handy obawiają się chińskich platform

Konkurencja od zawsze była wyzwaniem dla second handów, ale w ostatnich latach ten problem nie tylko wzrósł, lecz także nabrał innego charakteru.

- Nie możemy za bardzo podnosić cen, bo mamy konkurencję w postaci hipermarketów czy sklepów fast fashion, które organizują wyprzedaże, są praktycznie co dwa miesiące. Czujemy zagrożenie ze strony chińskich platform, bo to już jest model ultra fast fashion. Nie wiemy co z tym zrobić, to bardzo duże wyzwanie, bo można tam kupić tanie i nowe towary - przyznaje Jacek Smolicki ze sklepu Humana.

Ekspertka WSB Merito zwraca uwagę, że platformy e-commerce mają przewagę, ponieważ są wygodniejsze, oferują większy dostęp do różnorodnych produktów oraz możliwość zakupu w dowolnym czasie i miejscu.

Second handy muszą też rywalizować z takimi platformami jak Vinted czy OLX. Jedna z klientek przyznała w rozmowie z naszą redakcją, że omija lumpeksy w dniu dostawy, bo aż roi się od osób, które wychodzą z workami pełnymi ubrań, które później sprzedają w internecie. - To bitwa o przetrwanie, wyrywanie sobie ubrań i taranowanie ludzi, żeby tylko sobie "dorobić" - ocenia.

Modę na kupowanie w second handach i odsprzedawanie ubrań w internecie dostrzegają także właściciele. - Jakoś sobie z tym radzimy, bo nadal sporo osób woli sprawdzić, dotknąć ubrania na miejscu. Jeśli zrobimy zakupy online, to musimy liczyć z ewentualną koniecznością odesłania produktu, a niektórzy nie chcą tego robić, bo to marnotrawstwo surowców. W tym kontekście jesteśmy dla klientów lepszą alternatywą - argumentuje Smolicki.

Dr inż. Miętkiewicz nie ma wątpliwości, że platformy skutecznie przejęły część klientów stacjonarnych second handów. - Ten trend nie oznacza jednak, że zainteresowanie odzieżą z drugiego obiegu zmalało - raczej zmienił się kanał jej dystrybucji - podkreśla.

Czy to koniec second handów w Polsce?

Splot wielu wyzwań stawia przyszłość second handów pod znakiem zapytania. Ekspertka uważa, że "second handy mają potencjał do utrzymania się na rynku, o ile będą zdolne do adaptacji w obliczu zmieniających się realiów rynkowych".

Właścicielka lumpeksu wymienia kilka nowości, które pozwalają utrzymać się w branży. - W wielu second handach sprzedaje się nie tylko odzież używaną, lecz także odzież outlet, chemię i artykuły użytku domowego. Klienci mogą kupić w nich niemal wszystko, co jest im potrzebne do funkcjonowania - przyznaje.

Natomiast Smolicki zwraca uwagę, że second handy zmieniły się na przestrzeni lat, ale jedno pozostaje stałe - część klientów zdaje sobie sprawę, że żyjemy w czasach nadprodukcji i woli kupić odzież używaną, a nie nową. Z kolei konkurencja może być okazją rozwoju.

- Second handy mogą wykorzystywać nowe technologie, wprowadzać sprzedaż online lub hybrydowe modele działalności, które łączą zakupy stacjonarne z cyfrowymi. Istotne będą także innowacje w ofercie np. specjalizowanie się w modzie vintage, organizowanie warsztatów związanych z recyklingiem odzieży czy budowanie społeczności wokół idei świadomej konsumpcji - kwituje ekspertka WSB Merito.

Maria Glinka, dziennikarka WP Finanse i money.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (33)