Wynajem mieszkania się opłaca? Tylko w rok czynsze wzrosły o 12 procent
Własne cztery kąty to marzenie wielu Polaków. Niektórzy nie kupują mieszkania, bo nie chcą, na przykład ze względu na pracę lub styl życia wymagające przemieszczania się. Inni z kolei po prostu nie mogą sobie pozwolić na taki wydatek. Wtedy pozostaje wynajem. Jak się niestety okazuje, ostatni rok przyniósł gigantyczne podwyżki czynszów.
31.01.2022 | aktual.: 31.01.2022 13:34
Jak wynika z opublikowanej w poniedziałek analizy firmy HRE Investments na podstawie danych portali otodom.pl i bankier.pl, za najem w dużych miastach trzeba dziś płacić przeciętnie o 12 proc. więcej niż przed rokiem. Najbardziej podrożały małe mieszkania – kawalerki (16 proc.) i dwupokojowe (13 proc.).
Ceny najmu mocno w górę
Wzrosty cen wynajmu większych mieszkań są mniejsze, choć również dwucyfrowe (10 proc.). Wśród lokalizacji, w których stawki w ciągu ostatnich 12 miesięcy najmocniej poszły w górę, są przede wszystkim największe miasta (Warszawa, Wrocław, Gdańsk, Kraków i Poznań).
Czytaj też: To byłby już duży problem. Przy takich stopach procentowych zacznie się kłopot ze spłatą kredytów
"Po części tak dynamiczne wzrosty stawek za wynajem zawdzięczamy temu, że pod koniec 2020 roku koniunktura na rynku najmu nie była najlepsza. Mamy więc w pewny stopniu do czynienia dziś z tzw. efektem niskiej bazy. Po prostu mająca miejsce pod koniec 2020 roku końcówka drugiej fali zachorowań nie sprzyjała koniunkturze na rynku najmu. Przypomnijmy, mieliśmy wtedy do czynienia z częściową nauką zdalną i częstą pracą zdalną czy zamkniętą gastronomią" - wyjaśnia HRE Investments.
"Do tego ograniczenia w turystyce powodowały, że część właścicieli mieszkań wynajmowanych na doby, postanowiła zaproponować swoje lokale w bardzo atrakcyjnych cenach osobom, które chciałyby wynająć mieszkania na kilka miesięcy. Wtedy efektem było sporo pustostanów i spadek czynszów średnio o 5-10 proc. względem przełomu lat 2019/20" – czytamy w analizie.
Wskazano w niej, że sytuacja zaczęła się zmieniać już na początku 2021 r. Spowodowały to powroty Polaków z zagranicy, napływ imigrantów, a także powrót studentów na uczelnie i pracowników do biur.
"W ciągu ostatnich 12 miesięcy stawki w największych miastach poszły w górę o 12 proc. Dopiero w danych za kolejne miesiące zobaczymy, jaki efekt na rynku najmu da obecna fala zachorowań i np. rezygnacja części uczelni z tradycyjnej nauki. Póki co wpływ ten nie powinien być porównywalny z tym, który obserwowaliśmy w 2020 roku, bo niestacjonarny tryb zajęć tym razem ma być czasowy (np. do końca lutego)" – stwierdzono w analizie.
Czekają nas kolejne podwyżki?
Właściciele mieszkań mogą podnosić ceny najmu także ze względu na wzrost kosztów, np. ogrzewania, prądu, wody czy wywozu śmieci. Ceny najmu mogą także wzrosnąć ze względu na zmiany w podatkach (zakaz amortyzacji mieszkań) czy wzrost wysokości rat kredytowych wynikający z podwyżek stóp procentowych.
"Nie można też nie wspomnieć o tym, że popyt na najem wspiera napływ imigrantów. Nie bez znaczenia jest też fakt, że przy wyższych stopach procentowych (droższych kredytach i malejącej zdolności kredytowej) część rodaków może przynajmniej chwilowo odwlekać moment zakupu mieszkania na własność i w tym czasie korzystają oni z oferty rynku najmu" – podaje HRE Investments.