Chiny(strona 4/1)

W aferze szpiegowskiej, która dotyczy Huawei, zarzuty są poważne – uważa Janusz Piechociński, były wicepremier. – Ale nawet tak poważny incydent nie powinien przekreślać tego co do tej pory udało się wypracować w relacjach z Chinami. Przypomnę, że obecnie rządząca ekipa była na ten kierunek od początku bardzo mocno nastawiona. Pierwsza wizyta prezydenta Dudy to był przecież Pekin, potem rewizyta i wielkie deklaracje po obu stronach. O Jedwabnym Szlaku tak wiele się mówiło. Teraz na wyrost zakładamy, że po wyjściu Wlk. Brytanii z Unii będziemy takim lotniskowcem ekonomicznym w Europie. Musimy się zastanowić, czy więcej ugramy wzmacniając markę: Poland czy działając pod brandem: Unia Europejska. Tragedia, która wydarzyła się Gdańsku przekreśla wszystkie wydatki na promocję Polski związane z obchodami 100-lecia odzyskania niepodległości. Dar Pomorza, który pływa po świecie nic tu nie pomoże. Świat obiegła tragedia, która wydarzyła się w fatalnym kontekście.

Gość programu "Money. To się liczy" mówił, że mimo głośnych zapowiedzi, rząd nie ułatwia rolnikom eksportowania jabłek do Chin. - Od paru lat się mówi, że zdobyliśmy rynki azjatyckie, szczególnie Chiny. Wedle umów, jakie zostały podpisane, ten rynek jest dla nas dostępny, niestety nie jesteśmy jako producenci gotowi na ten rynek. Mamy strukturę odmian nie pasującą na ten rynek, nie jesteśmy przygotowani logistycznie, żeby tyle milionów ton owoców wyeksportować. Chiny miały być remedium na wszystko, był to polityczny sukces, ale tylko do momentu podpisania umów, a dalej: radźcie sobie sami, eksportujcie - mówił w programie "Money. To się liczy" sadownik Marcin Lis.

Gość programu "Money. To się liczy" komentował współpracę gospodarczą Polski z Państwem Środka. - Boimy się, bo straszą niektórzy politycy, media. Na pewno Chiny nie są niczym idealnym z punktu widzenia politycznego i ekonomicznego, ale nam zależy, żeby w Polsce było więcej chińskiego kapitału, przedsiębiorczości, ich produktów, ale też więcej Polski w Chinach. Warto sobie uświadomić, że mamy kolosalny deficyt bilansu handlowego z Chinami, na szczęście naszym politykom nie przychodzi do głowy taki szalony pomysł, żeby z powodu deficytu handlowego z Chinami nałożyć na nie sankcje ekonomiczne i zarzucać, że one prowadzą politykę nie fair - mówił w programie "Money. To się liczy" prof. Grzegorz Kołodko z Akademii Leona Koźmińskiego.

Na dniach zaczną obowiązywać cła nałożone przez Donalda Trumpa na produkty z Chin. Zdaniem ekspertów będzie to dobra okazja do powrotu do rozmów na linii Waszyngton-Pekin. Nacisk wywierają już podobno amerykańskie korporacje. - Wiadomo, że Apple montuje telefony w Chinach. Wzajemne obostrzenia zaczną odbijać się na zyskach korporacji amerykańskich. To zacznie się przekładać na sentyment na rynku akcji. Jeśli patrzymy na amerykański rynek akcji, to od 3-4 lat mamy taką regułę "kupuj dołki". Mały spadek, już inwestorzy kupują, bo jest tanio, bo jest fajnie. Natomiast w pewnym momencie ten schemat przestanie działać, wtedy zobaczymy mocniejsze tąpnięcie - mówił w programie "Money. To się liczy" Marek Rogalski z DM BOŚ.

Zdaniem dr. Artura Bartoszewicza z SGH winę za wyraźne spadki na warszawskim parkiecie w ostatnich dniach ponoszą inwestorzy, który z premedytacją wykorzystali doniesienia o konflikcie na linii USA - Chiny. - To nie jest tak, że jesteśmy w jakiś znaczący sposób realnie uzależnieni od tego, co się dzieje na świecie, bo jesteśmy małą gospodarką. Spekulują na nas ci wszyscy, którzy mają pieniądze, i są w stanie wykonać niewielką transakcją z ich punktu widzenia, ogromną transakcję na naszym rynku - mówił w programie "Money. To się liczy" dr Artur Bartoszewicz ze Szkoły Głównej Handlowej.