komentarz(strona 46/173)

Nieudana próba sforsowania historycznego szczytu na 16 zł w październiku zeszłego roku przyniosła spółce dość płaską korektę.

Zgodnie z oczekiwaniami, mocne przeceny na Wall Street i Tokio miały swoje odzwierciedlenie na starcie notowań w Warszawie. Kontrakty otwarły się na ponad 1% minusie a pierwsze minuty sesji przyniosły pogłębienie spadków. W ten sposób wyznaczone zostało sesyjne minimum na poziomie 2 342 pkt co jednak wyczerpało sesyjny apetyt podaży. Kolejne godziny to sukcesywne odrabianie strat.

Poranny, środowy handel na rynku złotego przynosi stabilizację krajowej waluty po wczorajszym wyraźnym umocnieniu. Złoty kwotowany jest przez inwestorów następująco: 4,2068 PLN za euro, 3,1149 PLN wobec dolara oraz 3,440 PLN względem franka szwajcarskiego. Również rentowności polskiego długu zanotowały spadek i wynoszą aktualnie 4,664% w przypadku papierów 10-letnich.

W układzie 60 - minutowym: zgodnie z oczekiwaniami poniedziałkowy, podwójny szczyt zainicjował wyprzedaż sprowadzającą we wtorek WIG-20 w obręb luki z 29.01 (2333-2355 pkt.). Przy okazji otwarte zostało pokaźne okno bessy i połamane wsparcia na poziomie EMA-13 i 3 sesyjnej linii trendu wzrostowego.

Podczas wczorajszej sesji mieliśmy do czynienia z zatrzymaniem panujących w ostatnich dniach nastrojów wzrostowych na warszawskiej giełdzie. Stało się to pod presją rynków zagranicznych, które zachowują się ostatnio nieco słabiej. O tym, że otwarcie dnia dzisiejszego nastąpi pod poziomem odniesienia, przesądziły bardzo silne wczorajsze spadki w USA i dzisiejsze załamanie giełdy japońskiej.

Mimo obaw, związanych z silnymi poniedziałkowymi spadkami w Nowym Jorku i przekraczającym 4 proc. porannym tąpnięciem w Tokio, na europejskie giełdy panika nie dotarła. Znów nieźle radził sobie nasz rynek, choć przez większą część dnia o wyjściu na plus nie było mowy. Niewiele do tego brakowało w końcówce sesji, ale ostatecznie bykom zabrakło siły na finisz.

Wczoraj przez rynki akcyjne przetoczyła się fala wyprzedaży. Od Europy przez Stany Zjednoczone po Azję indeksy giełdowe pikowały. USA o ponad 2%, Japonia o ponad 4%. Dziś spadki wyhamowują i na rynkach giełdowych pojawiają się bardzo nieznaczne korekty.

W minionym tygodniu uwaga inwestorów koncentrowała się na napiętej sytuacji na rynkach wschodzących i silnej wyprzedaży tamtejszych walut. Wydarzeniem tego tygodnia będzie natomiast posiedzenie ECB. Już w zeszłym tygodniu pisałam, że rynek zastanawia się, czy obecna sytuacja w strefie euro zmusi Europejski Bank Centralny do podjęcia działań.

Złoty kolejny dzień traci na wartości, osiągając kolejne niewidziane już od miesięcy poziomy. Powodem jest najprawdopodobniej generalna słabość walut krajów rozwijających się. Co prawda nadeszły dzisiaj lepsze dane z naszego kraju, ale wszystko wskazuje na to, że zostaną one zniwelowane przez strach o efekty działań w związku z przejmowaniem przez ZUS aktywów OFE.

Na sesji azjatyckiej, podczas której zmienność i głębokość rynku ograniczyły obchody Księżycowego Nowego Roku, kurs EUR/USD poruszał się w bardzo wąskim przedziale wahań poniżej 1,35.Na samym początku handlu na Starym Kontynencie kurs minimalnie naruszył piątkowe dołki.

Od dwóch sesji WIG20 zwyżkuje. Choć w śœrednim terminie nadal obowiązuje scenariusz spadkowy, a ruch należy interpretować korekcyjnie, to jednak na razie brak sygnałów jego zakończenia.

Początek tygodnia może przynieść słabe otwarcie, ale ze względu na podejmowane próby odbicia w zeszłym tygodniu, inwestorzy mogą sądzić, że dno korekty znajduje się gdzieś w pobliżu.

Całkiem udana czwartkowa sesja na Wall Street nie wpłynęła na znaczącą poprawę nastrojów wśród warszawskich inwestorów. Samo otwarcie notowań dla indeksu WIG20 wypadło w miarę neutralnie na symbolicznym jednopunktowym plusie (2 336 pkt). Pierwsze minuty handlu przyniosły dosyć szybkie dziesięciopunktowe zejście do WIG20 porannego minimum na poziomie 2 322 pkt.

Na starcie notowań w piątek inwestorzy na rynku terminowym mieli wyraźny apetyt na kontynuowanie czwartkowego odbicia. Niestety wraz ze startem rynku kasowego podaż przejęła inicjatywę i nie pomogła nawet udana sesja na Wall Street.

Początek nowego tygodnia na rynku złotego przynosi otwarcie w okolicach 3-miesiecznych minimów na wycenie polskiej waluty. Złoty kwotowany jest przez rynek następująco: 4,2508 PLN za euro, 3,1488 PLN wobec dolara amerykańskiego oraz 3,4749 PLN względem franka szwajcarskiego. Rentowności polskiego długu wzrosły do 4,76% w przypadku papierów 10-letnich.

Kluczowym wydarzeniem ostatnich dni był z pewnością test eksponowanej przeze mnie (jeszcze
przed urlopem) strefy wsparcia Fibonacciego: 2285 - 2290 pkt.

Piątkowej sesji na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie nie sposób opisać bez odwołania się do szerszego kontekstu, jakim było zachowanie WIG20 w ostatnim miesiącu zeszłego roku i na kilku sesjach stycznia.

Przebieg wczorajszej sesji na GPW na pewno poprawił znękane ostatnimi niepowodzeniami morale byków. Po bardzo przyzwoitym wzroście na Wall Street należało oczekiwać próby przedłużenia dobrej passy, czyli tzw. pójścia za ciosem.

Wydarzeniem tygodnia okazał się debiut BZ WBK na Catalyst. Równie ważna było zatwierdzenie prospektu PCC Rokita przez KNF. Pojawiło się też kilka ciekawych transakcji.

Rynki skupiają się na razie na opublikowanej dzisiaj niskiej inflacji HICP dla Eurostrefy – wstępne dane styczniowe wskazały odczyt na poziomie 0,7 proc. r/r, co zgodnie z oczekiwaniami nasiliło spekulacje dotyczące możliwego cięcia stóp procentowych przez Europejski Bank Centralny w najbliższy czwartek. Nie zaprzeczali im sami członkowie ECB. Benoit Coeure stwierdził, że Bank ma narzędzia, które może użyć nawet jeżeli stopy procentowe będą bliskie zeru, a ryzyko deflacyjne będzie rosnąć.