komentarz giełdowy(strona 11/38)

Po udanym zakończeniu ubiegłego tygodnia i przerwaniu siedmiu kolejnych spadkowych sesji w Warszawie inwestorzy mieli powody przed poniedziałkowymi notowaniami do umiarkowanego optymizmu.

Dzisiejsza sesja była sztandarowym przykładem zachowania rynku z ostatnich wielu miesięcy. Główny indeks pozostawał bowiem względnie stabilny po piątkowym wyskoku i uznać można było, że na rynku wiele się nie dzieje. To jednak nie była prawda, gdyż działo się bardzo dużo.

Na wstępie warto przypomnieć, że impet ruchu spadkowego zainicjowanego 4 listopada (strefa:
2487 – 2492 pkt.) zaczął się wyczerpywać w rejonie zniesienia 61.8% (sesja środowa). Niestety próba przejęcia inicjatywy przez popyt okazała się mało skuteczna. Już bowiem w rejonie lokalnej zapory podażowej: 2419 – 2423 pkt. ukształtował się lokalny punkt zwrotny.

Dzisiejsza sesja w Azji przebiegała w mieszanych nastrojach. Silny spadek obserwowaliśmy na giełdzie w Japonii co było pochodną wstępnego odczytu PKB. Także indeks chińskich spółek notowanych na giełdzie w Hong Kongu mocno zniżkował (-1,9%), co wynikało z obaw dotyczących wzrostu gospodarczego w całej Azji. Początek handlu w Europie także rozpoczął się w negatywnych nastrojach i główne indeksy pozostają pod kreską.

Inwestorzy na GPW przystępowali do dzisiejszej sesji z ciężkim balastem ośmiu spadków WIG-u 20 z rzędu. Zwykle w sytuacji tak konsekwentnego podążania rynku w jednym kierunku ostatnia sesja w tygodniu nie przynosi raptownej poprawy sytuacji, tak więc można było oczekiwać dzisiejszego dnia z pewną obawą.

Piątkowe notowania na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie przyniosły kolejną sesję, w trakcie której podaż szukała sposobu na zepchnięcie indeksu pod 2400 pkt.

Publikowane dotąd wyniki kwartalne nie zwiększyły stresu związanego z inwestowaniem na Catalyst, pomijając nerwy wynikające z liczby publikacji.

Na wstępie warto przypomnieć, że impet ruchu spadkowego zainicjowanego 4 listopada (strefa:
2487 – 2492 pkt.) zaczął się wyczerpywać w rejonie zniesienia 61.8% (sesja środowa). Niestety próba przejęcia inicjatywy przez popyt okazała się mało skuteczna. Już bowiem w rejonie lokalnej zapory podażowej: 2419 – 2423 pkt. ukształtował się lokalny punkt zwrotny.

Wielkimi krokami zbliża się koniec ostatniego w tym roku sezonu wyników na Wall Street, gdyż wyniki za IV kwartał poznamy tuż po nowym roku. Początkowo mówiło się o miernych wynikach. Szybko jednak okazało się, że dobre wyniki były w stanie wprawić amerykańskich inwestorów w świetne nastroje.

Wczorajsza sesja była dość nerwowa w szczególności na parkietach europejskich. Na szczęście giełda warszawska na ich tle prezentowała się całkiem przyzwoicie, choć nie uchroniło jej to przed zamknięciem dnia na minimach. Giełdowy czwartek w Warszawie rozpoczął się całkiem neutralnie od próby delikatnego wzrostu w reakcji na całkiem dobre zachowanie indeksów azjatyckich i kontraktów na indeksy amerykańskie. Niestety byki nie podjęły się zwiększenia siły ognia w postaci większych zakupów, lecz ograniczyły się do utrzymywania trzeci dzień z rzędu poziomu 2400 pkt na WIG-u 20.

Polską tradycją jest wykonywanie wszelkich obowiązków na ostatnią możliwą chwilę i tak jest również w przypadku publikacji wyników przez spółki. Właśnie dlatego dzisiaj i jutro czeka nas kulminacyjna fala raportów za miniony kwartał, a to one w głównej mierze wpływają na ceny akcji.

Po wczorajszych spadkach, które wynikały z silnej przeceny europejskich banków dzisiaj mamy wzrostowe odreagowanie. Z kolei w USA sesja przebiegała spokojnie, co wynikało z braku ważnych danych makro w czasie środowego handlu.

Już na wstępie środowej sesji doszło do przetestowania zniesienia 61.8% całego ostatniego ruchu wzrostowego. Wcześniej (dokładnie w poniedziałek) kontrakty znalazły się jednak poniżej kolejnego węzła popytowego: 2419 - 2423 pkt., co wpisywało się dość dobrze w negatywny sentyment panujący na GPW od 4 listopada.

Po dniu wolnym od rynkowych zmagań inwestorzy powrócili na warszawski parkiet z umiarkowanym optymizmem. Mimo niesprzyjających warunków na rozwiniętych zachodnich parkietach dominował wyraźnie kolor czerwony - przez większość sesji na Książęcej rynek utrzymywał się ponad poziomami z poniedziałkowego zamknięcia.

Środowe notowania na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie przyniosły sesję uspokojenia i konsolidacji po czterodniowej fali spadkowej.

W obszarze cenowym: 2487 – 2492 pkt. niedźwiedziom udało się jak wiadomo powstrzymać ruch wzrostowy zapoczątkowany 16 października. Co więcej, w wyniku dość konsekwentnie prowadzonych działań odwetowych kontrakty znalazły się w miniony poniedziałek w rejonie zniesienia 61.8% wspomnianego impulsu wzrostowego.

Powoli dobiega końca jeden z ciekawszych tygodni ostatniego czasu. Zarówno w Europie jak i na Wall Street mieliśmy ostatnio pokaźne wzrosty, z tym, że w Stanach najważniejsze indeksy zameldowały się na nowych, historycznych szczytach.

Piątkowe notowania na Giełdzie Papierów Wartościowych odbywały się w pierwszy piątek miesiąca, który standardowo przynosi comiesięczny raport z rynku pracy w USA.

Decyzja RPP wywołała niemałą konsternację wśród ekonomistów, ale też i na rynku pieniężnym. Chwilowo przysłużyła się natomiast inwestorom z Catalyst.

Dzisiejsza sesja na GPW była o tyle ciekawa, iż można ją było potraktować jako odpowiedź na pytanie czy południowy kierunek, który wybrał nasz rynek w drugiej fazie środowej zostanie potwierdzony kropką nad i na koniec tygodnia.