komentarz(strona 57/173)

Początek środowej sesji na warszawskim parkiecie rozpoczął się od ostrożnych wzrostów. Giełda na Książęcej wraz z upływem czasu zaczęła tracić na wartości. Po godzinie handlu główny indeks WIG oscylował na poziomie wtorkowych zamknięć. Uwaga inwestorów skupiała się na PKP Cargo, które dzisiaj debiutowało na parkiecie. Inwestorzy, którzy nabyli akcje na rynku pierwotnym, mogli zrealizować dwudziestoprocentowy zysk. Szeroki WIG ostatecznie stracił 0,81 proc., indeks WIG20 zamknął się na poziomie 2 553 (-0,82 proc.). Najmocniej zyskiwały dzisiaj spółki informatyczne i energetyczne. Obroty były całkiem przyzwoite i wyniosły na szerokim rynku 1,11 mld zł.

Wszystko wskazuje na to, że nadchodzi czas na skorygowanie ostatniej fali wzrostów na giełdach. Najwcześniej niedźwiedzie dały znać o sobie na naszym parkiecie. Za nim podążyły wskaźniki w Paryżu i Frankfurcie, choć tam spadki były minimalne. Impet straciła także Wall Street.

Na co dzień uczestnicy rynku FX skupiają się na najbardziej znanych walutach – dolarze, euro, funcie czy franku. Krajowi gracze także starają się śledzić zachowanie się polskiej złotówki w stosunku do w/w dewiz. Dużo mniej chętnych jest natomiast na analizowanie dolara australijskiego, a już do nielicznych należą Ci którzy inwestują w walutę Nowej Zelandii. Dziś właśnie chciałbym się skupić na tych ostatnich i prześledzić jakie pojawiają się na nich szanse inwestycyjne.

Opublikowane dzisiaj dane makroekonomiczne z USA nie dają powodów do optymizmu. Według niezależnej firmy ADP w październiku gospodarka wygenerowała zaledwie 130 tys. nowych etatów, a dane za wrzesień zostały zrewidowane do 145 tys. ze 166 tys. Tym samym o ile słaby październik można tłumaczyć politycznym zamieszaniem, jakie miało miejsce w wyniku działań Kongresu, o tyle wyniki za wrzesień mogą budzić pewien niepokój. Podobnie jest z danymi nt. inflacji CPI za wrzesień. Odczyt jest zgodny z szacunkami – wzrost o 0,2 proc. m/m i 1,2 proc. r/r, ale już w ujęciu bazowym presja cenowa jest niższa od prognoz. Zwyżka wynosi 0,1 proc. m/m i 1,7 proc. r/r wobec szacowanych 0,2 proc. m/m i 1,8 proc. r/r. Kombinacja tych dwóch danych – słabości rynku pracy i niższej inflacji – to mocne argumenty za tym, aby FED jeszcze przez kilka miesięcy utrzymał „gołębie” nastawienie. Tym samym nie oczekujmy wyraźniejszych sygnałów w dzisiejszym komunikacie, który poznamy o godz. 19:00.

...i 147 proc. więcej niż na inwestycji w obligacje skarbowe. Średnio o tyle w październiku różniła się wysokość odsetek lokat i papierów skarbowych od obligacji firm.

Dzisiejszy dzień nie zapisze się niczym szczególnym w historii rynków kapitałowych. Na rynku nie widać większych ruchów na najważniejszych parach walutowych. Stabilny pozostaje także złoty.

Mamy za sobą kolejną sesję wzrostu zgodnie z trendem zapoczątkowanym 10 października i wzmocnionym tydzień temu przełamaniem 2500 pkt. W trakcie sesji wzrost WIG20 sięgał nawet 1,2 proc. Słabsza okazała się ostatnia godzina notowań. Ostatecznie indeks urósł o 0,67 proc.

Po wczorajszej sesji, która nie była pasjonującym zjawiskiem szczególnie pod względem obrotu, można było się zastanawiać, czy bliskość ostatnich szczytów nieco zachęci stronę popytową do ataku.

Jeżeli Ewald Nowotny, austriacki członek ECB, twierdzi, że bank centralny nie ma narzędzi do tego, aby przeciwdziałać zbyt mocnemu euro, to mówi prawdę. Ale nie taką, jaką chcieliby słyszeć jego koledzy z ECB, czy nawet sam Mario Draghi, który nieraz celowo próbował dawać do zrozumienia, że sytuacja gospodarcza w strefie euro pozostaje niepewna, a bank centralny utrzymuje "gołębie" nastawienie. W efekcie niektórzy uczestnicy rynku nadal wierzą, że ECB byłby skłonny dalej obniżyć stopy procentowe. I to mimo faktu, iż wydaje się, że szanse na taki ruch minęły kilka miesięcy temu.

Ceny kukurydzy na giełdach w USA nie przestają spadać. Od szczytu z 2012 r. cen surowca spadły już o prawie 50%. Rekordowe zbiory surowca w tym sezonie zaczynają coraz mocniej oddziaływać na rosnące zapasy surowca, które jednak są cały czas na poziomach najniższych niemal od 15 lat. Co więcej nadpodaż kukurydzy skutecznie i dość szybko zachęciła inwestorów finansowych do zamykania długich pozycji, co dodatkowo spotęgowało siłę spadków cen w ostatnich miesiącach.

W tym tygodniu liczyć się będzie przede wszystkim posiedzenie Federalnego Komitetu Otwartego Rynku oraz zbliżający się wielkimi krokami koniec miesiąca. Oba te wydarzenia nie stwarzają specjalnej presji na zbycie akcji, ale jednocześnie popyt nie kwapi się z zakupami.

Powrót inwestorów po weekendowej przerwie do giełdowego handlu w Warszawie okazał się umiarkowanie udany. Pod wpływem lepszych nastrojów na większości rynków azjatyckich również rodzimi gracze rozpoczęli sesję od zakupów.

W mijającym tygodniu złoty umocnił się w relacji do dolara i brytyjskiego funta, a osłabił do euro i franka. Należy wspomnieć, że w relacji do dolara złoty jest najsilniejszy od dwóch lat, osiągając poziom 3,0144.

Wczorajsze zachowanie naszego rynku, na którym byki stosunkowo małym nakładem środków wyprowadziły WIG 20 na idealną pozycję do ataku na lokalny szczyt zapowiadało dobry koniec tygodnia w Warszawie.

A w kalendarzu jest ich wiele - w poniedziałek poznamy zaległą produkcję przemysłową za wrzesień, we wtorek sprzedaż detaliczną i inflację PPI. Kluczowa będzie jednak środa. To indeks ADP, który może dać wstępne szacunki w jakim stopniu ucierpiał rynek pracy przez ostatni "goverment shutdown" i wreszcie wieczorny komunikat FED.

Informacja o wniosku o upadłość Jedynki wzmocniona niekorzystną oceną DM BPS spowodowała przecenę papierów na Catalyst. Taniały też obligacje banków spółdzieczych, gdy Obligacje.pl zwróciły uwagę na nieuzasadnione premie przy ich notowaniach.

Po imponującym początku tygodnia rynek giełdowy w Warszawie spuścił nieco z tonu, w efekcie czego początek środowej sesji przyniósł kontynuację wtorkowego cofnięcia głównych indeksów GPW. Tym samym nasi inwestorzy dostosowali się do korekcyjnego klimatu na czołowych parkietach w Europie.

Po wtorkowym przemarszu byków na rynkach europejskich i wyjściu S&P500 na nowe, historyczne maksima środa już od poranka zapowiadała się na dzień korekty. W istocie wczorajsze spotkanie niemieckiego DAX-a z psychologiczną barierą 9000 pkt. i relatywnie skromne zwyżki w USA po zaległych danych z rynku pracy dały mieszankę, z której Europa musiał zbudować korektę.

Po tym, jak rano rynki zainteresowały się trudną sytuacją sektora bankowego w Chinach (trzykrotny wzrost odsetka złych kredytów, co może wymusić konieczność dokapitalizowania części instytucji), w kolejnych godzinach uwaga przesunęła się na sytuację europejskiego sektora, po tym jak ECB za chwilę rozpocznie kolejną rundę testów wytrzymałościowych (mają zakończyć się w listopadzie 2014 r.). Tym razem mają być ostrzejsze, na co zwrócił uwagę w wywiadzie dla CNBC, sam szef Europejskiego Banku Centralnego - Mario Draghi.

Wczorajszy silny wzrost indeksu o 2,8% był wynikiem definitywnego przełamania oporu 2500-2512 pkt. Jednak niewielka zmiana indeksów na koniec sesji w USA, nie podgrzała nastrojów dzisiejszym otwarciu w Warszawie.