notowania(strona 22/250)

Ben Bernanke odwołał korektę na rynkach zapewniając w Kongresie, że Fed utrzyma dotychczasową politykę. Wcześniej jednak na wykresach kluczowych giełd powstały średnioterminowe formacje spadkowe.

Poniedziałkowa, nieudana próba sforsowania tzw. pierwszej zapory podażowej Fibonacciego: 2475 – 2479 pkt. unaoczniła wszystkim, że obóz byków nadal prezentuje bardzo kiepską formę. Nie mogło zatem dziwić to, że kontrakty powróciły ponownie w okolicę eksponowanego często przeze mnie węzła popytowego: 2402 – 2408 pkt. (sesja wtorkowa).

Na europejskich parkietach dominowali dzisiaj kupujący. Najsilniejsze wzrosty obsrwowaliśmy w Hiszpanii, Francji i we Włoszech. Warszawska giełda wzrosła 0,81 proc. i plasowała się w środku europejskiej stawki. Najlepiej zachowywały się dzisiaj spółki z branży energetycznej i chemicznej, relatywnie słabo – branże informatyczna i paliwowa.

Środa przyniosła kolejne korzystne dane z amerykańskiej gospodarki, podczas gdy we Włoszech topnieje szansa na konstruktywny kompromis polityczny. Na rynkach akcji przeważały umiarkowane wzrosty, podczas gdy rynek eurodolara pozostawał w konsolidacji.

Poniedziałkowe wybory we Włoszech długo zostaną w głowach inwestorów. Giełdy w Niemczech i we Francji traciły na otwarciu wtorkowych notowań ponad 1 proc. W USA odreagowanie poniedziałkowych spadków. Za oceanem pomogły lepsze dane z rynku nieruchomości. W Azji kolejny dzień przeceny, gdzie Nikkei 225 stracił na zamknięciu 1,27 proc.

Wczorajsza sesja zakończyła się spadkiem indeksów, a najbardziej ucierpiały akcje dużych spółek. Sesja została rozstrzygnięta już na otwarciu, a kolejne godziny upłynęły pod znakiem oscylacji w ograniczonym zakresie zmienności. WIG-20 wyznaczył dzienne minimum na 2420, a w kolejnych godzinach kupujący próbowali wykreować zwyżkę, ale na wyższych poziomach pojawiała się podaż.

Reakcja na deklaracje Bena Bernanke w kwestii skupu obligacji była umiarkowanie pozytywna, choć była też chwila rozczarowania. Można być pewnym, że Fed nerwowych ruchów nie wykona. Nerwowo będzie za to we Włoszech, które muszą zjeść powyborczą żabę.

Nastroje w Europie po wczorajszej, rozchwianej sesji przesunęły się dziś definitywnie na czerwoną stronę. Wynik wyborów parlamentarnych we Włoszech okazał się skrajnie trudny na możliwość uzyskania większości parlamentarnej. Nawet przewaga Centrolewicy nie gwarantuje utworzenia stabilnego rządu, zdolnego do kontynuowania reform. Podczas gdy giełdy zachodnioeuropejskie spadły znacznie przez te 2 dni, to w Warszawie bilans nie jest aż tak ujemny. WIG20 stracił od piątku tylko 9 pkt.

Większość rynków finansowych z niepokojem patrzy na wynik wyborów we Włoszech. Według sondaży przedwyborczych, największe szanse na wygraną ma Partia Demokratyczna, która może otrzymać 38 proc. głosów. To jednak za mało, aby największa siła centrolewicy mogła samodzielnie utworzyć nowy rząd.

Nie można jeszcze przesądzać, że po piątkowym odbiciu wszystko wróciło do normy, bo indeksy muszą jeszcze pokonać ostatnie szczyty. W poniedziałek dokonał już tego Nikkei.

Piątkowa sesja zakończyła się nieznaczną zwyżką, choć w tym miejscu należy poczynić zastrzeżenie, iż polski rynek w dalszym ciągu zachowuje się znacznie słabiej niż inne rynki w Europie. Po nieco wyższym otwarciu zostało wyznaczone dzienne maksimum na 2441 na WIG-20, a w kolejnych godzinach rynek osuwał się pod własnym ciężarem.

Początek nowego tygodnia na rynku złotego przynosi stabilizację kwotowań polskiej waluty w zakresie piątkowych zamknięć. Złoty wyceniany jest przez rynek następująco: 4,1605 PLN za euro, 3,1546 PLN wobec dolara amerykańskiego oraz 3,3872 PLN względem franka szwajcarskiego. Rentowności polskiego długu powróciły powyżej zakresu 4,00% i wynoszą aktualnie 4,035% w przypadku obligacji 10-letnich.

Wall Street udało się pozbierać wczoraj wieczorem, a giełdy azjatyckie rosną dziś rano. Europa także spróbuje odbicia, które może być miarą siły rynku.

Wczorajsza sesja zakończyła się spadkiem indeksów, jedynie mWIG-40 zamknął się w pozytywnym terytorium. Najmocniej traciły akcje dużych spółek do czego w dużej mierze przyczyniła się wyprzedaż na akcja spółek energetycznych, jak i wyłamanie na akcjach KGHM-u w dół z fazy konsolidacji.

Środowa sesja potoczyła się jednoznacznie pod dyktando niedźwiedziego obozu. Narastające wśród krajowych inwestorów obawy o bliski początek korekty na zagranicznych parkietach wyraźnie zaczynają się spełniać. Głównym powodem przeceny na światowych rynkach jest wczorajsza publikacja protokołu z ostatniego posiedzenia Federalnego Komitetu Otwartego Rynku w USA.

Nastroje mogą zmienić ewentualnie publikacje wstępnych odczytów PMI dla krajów europejskich. Sygnał do korekty jest jednak silny. A to znaczy, że może być też krótkotrwały.

Warszawski parkiet był dzisiaj najsłabszym rynkiem na Starym Kontynencie. Spadki sięgnęły poziomu 0,94 proc., w tym samym czasie akcje w Londynie zyskiwały na wartości. Indeks największych spółek WIG 20 zamknął się na poziomie najniższym w tym roku, licząc w cenach zamknięcia. Najlepiej zachowywały się dzisiaj spółki z branży paliwowej, powodów do satysfakcji nie mieli posiadacze akcji z branży energetycznej. Obroty przekroczyły wartość 740 mln zł. Amerykańskie giełdy rozpoczęły sesję poniżej wtorkowych poziomów.

Słabe nastroje zdominowały warszawski parkiet i indeks blue chipów zniżkuje poniżej zeszłotygodniowych minimów. Na rynku walutowym uwagę zwraca dalsza niemoc funta.

Wczorajsza sesja na polskim parkiecie po raz kolejny nie przyniosła żadnych rozstrzygnięć i to nawet pomimo pozytywnego otoczenia zewnętrznego i dobrych danych z krajowego przemysłu. Być może powrót Amerykanów i ustanowienie przez nich nowych szczytów na swoich indeksach pomoże przywrócić bycze nastroje na naszej giełdzie.

S&P ma niewiele ponad 2 proc. do rekordu wszech czasów z 2007 r. Inwestorzy boją się korekty, ale chcieliby kupować w nadziei na poprawę w gospodarce.