futures(strona 11/49)

Zważywszy na skalę środowej przeceny na Wall Street, wczorajsza sesja na warszawskim rynku terminowym upłynęła w stonowanych nastrojach. Grudniowa seria kontraktów rozpoczęła zmagania z poziomu 2 330 pkt, co oznaczało spadek o 5 pkt względem poprzedniego zamknięcia.

Grudniowa seria kontraktów terminowych rozpoczęła środowe zmagania z poziomu 2 355 pkt, zyskując 8 pkt względem poprzedniego rozstrzygnięcia. Pierwsze minuty handlu przyniosły kontynuację zwyżki ale impet strony popytowej uległ wyczerpaniu po osiągnięciu pułapu 2 369 pkt, który wyznaczył sesyjne maksimum.

Wtorkowa sesja była kolejną z rzędu na której gracze z Książęcej przyjęli postawę wyczekiwania. Na rynku terminowym, grudniowa seria kontraktów rozpoczęła wtorkowe zmagania z poziomu 2 357 pkt, tj. całe 2 pkt powyżej poniedziałkowego zamknięcia.

Grudniowa seria kontraktów terminowych rozpoczęła poniedziałkowe zmagania z poziomu 2 342 pkt, tracąc 4 pkt względem piątkowego rozstrzygnięcia. O poranku deprymująco oddziaływały piątkowe spadki na Wall Street oraz słaby początek tygodnia w wykonaniu parkietów azjatyckich, co powszechnie tłumaczona niepewnością przez wtorkowymi rozstrzygnięciami politycznymi za oceanem.

Przedświąteczna sesja przebiegała w zmiennych nastrojach. Kurs grudniowej serii kontraktów terminowych wystartował z poziomu 2 340 pkt i przez pierwsze dwie godziny ochoczo wzrastał ustanawiając maksimum na 2 360 pkt.

W środę kontrakty na WIG 20, po pozytywnym rozpoczęciu sesji, dzień zakończyły spadkami. Minimum dzienne wypadło na fixingu na poziomie 2322, co oznaczało spadek w skali dnia o 18 punktów. Jednak przed południem na naszym rynku utrzymywał się optymizm i mieliśmy dzienne maksimum na poziomie 2360.

Zgodnie z oczekiwaniami, wtorkowa sesja przebiegała w podobnych nastrojach co w poniedziałek. Zmienność w trakcie dnia sięgnęła dla kontraktów terminowych zaledwie 10 pkt, co dobitnie obrazuje marazm na rynku.

Huragan Sandy sprawił, że w poniedziałek na warszawskim parkiecie aktywność była ograniczona. Po otwarciu poniżej odniesienia kontrakty przez cały dzień utrzymywały się w wąskim kanale bocznym. Jedyne informacje, na które mogli czekać inwestorzy pojawiły się dopiero po południu.

Czwartkowa sesja na warszawskim rynku nie przyniosła bardziej zdecydowanych ruchów. Grudniowa seria kontraktów rozpoczęła zmagania z poziomu 2 347 pkt, 4 pkt powyżej poprzedniego zamknięcia. Pierwsze minuty handlu przyniosły spadek poniżej kreski, jednak kupujący dość szybko odzyskali inicjatywę, która wystarczyła do osiągnięcia przed godz. 11:00 sesyjnego maksimum na pułapie 2 348 pkt.

Piątkowy impuls podażowy nie był jak się okazało pojedynczym i mało znaczącym ruchem cenowym. Z kontynuacją tendencji spadkowej mieliśmy bowiem do czynienia także w poniedziałek i we wtorek. Nie da się jednak ukryć, że to właśnie sesja wtorkowa popsuła najbardziej humory w obozie popytowym.

Grudniowa seria kontraktów terminowych rozpoczęła środowego kwotowania z poziomu 2 334 pkt, tj. równo na wysokości wtorkowego zamknięcia. Początek dnia zdawał się sprzyjać kupującym, jako że nastroje na rynkach poprawił przemysłowy PMI w Chinach, który w październiku wzrósł do 49,1 pkt z 47,9 pkt miesiąc wcześniej.

Grudniowa seria kontraktów rozpoczęła wtorkowe zmagania z poziomu 2 373 pkt, całe 2 pkt powyżej poniedziałkowego rozstrzygnięcia. Pierwsze minuty handlu przyniosły jeszcze poprawienie tego rezultatu o dalsze 2 pkt ale był to już ostatni akord ze strony popytu.

Pierwsza sesja tygodnia na warszawskim rynku terminowym nie należała do pasjonujących widowisk, gdyż puste kalendarium skutecznie ograniczyło aktywność inwestorów. Grudniowa seria kontraktów rozpoczęła zmagania z poziomu 2 377 pkt, 2 pkt powyżej piątkowego zamknięcia.

Warto na wstępie odnieść się jeszcze do czwartkowego ataku byków. Jak wiadomo po nieudanym początku sesji kupującym dość szybko udało się opanować sytuację i w dość przekonujący sposób zaakcentować swoją obecność.

Ostatnia sesja tygodnia na rynku terminowym upłynęła w niedźwiedzich nastrojach. Grudniowa seria kontraktów rozpoczęła zmagania z poziomu 2 410 pkt, 3 pkt poniżej czwartkowego rozstrzygnięcia. Pierwsze godziny handlu nie zapowiadały późniejszych wydarzeń.

Czwartkową sesję FW20 rozpoczęły 4 pkt ponad środowym zamknięciem i lekkie plusy utrzymywały się przez pierwsze minuty notowań. Otwarcie rynku kasowego przyniosło dość nieoczekiwaną zniżkę w wyniku czego zostało ustanowione dzienne minimum 2403 pkt.

We wtorek amerykańskie indeksy kontynuowały tego-tygodniowe wzrosty i np. S&P500 ma już mniej niż 2% dystansu do ustanowienia nowych szczytów hossy trwającej na Wall Street od początku 2009 roku. W środę rynek futures sugerował dalszą zwyżkę za oceanem, co pomogło zarówno giełdom w Azji jak i Europie.-

We wtorek sesja na rynku terminowym rozpoczęła się w dobrych nastrojach. Na otwarciu FW20 pokonał barierę 2 400 pkt i do końca sesji notowania nie zeszły już poniżej tego poziomu. Rano paliwem dla kupujących w Europie okazał się o wiele lepszy od oczekiwań odczyt niemieckiego indeksu ZEW, który we wrześniu wyniósł -11,5 pkt wobec oczekiwań -15 pkt.

Brak presji podażowej, który można było zauważyć wczoraj na warszawskim parkiecie, w połączeniu z pozytywnym przebiegiem sesji w Stanach Zjednoczonych oraz udaną sesją na giełdach azjatyckich spowodowało, iż indeks spółek o największej kapitalizacji dzisiejszy dzień rozpoczął od 12-punktowej luki hossy z otwarciem na poziomie 2385,51 pkt (+0,51%).

Ostatni dzień tygodnia należał do podaży. Notowania serii kontynuacyjnej rozpoczęły się poniżej odniesienia i do 10:00 kupujący nie mogli przeprowadzić skutecznego kontrataku.