unia europejska(strona 4/21)

Wszystkie dziedziny związane z transportem i podróżowaniem ucierpią, jeśli Wielka Brytania opuści Unię Europejską bez umowy - ocenia w programie "Money. To się liczy" Danuta Hübner, eurodeputowana Platformy Obywatelskiej. Jak mówiła, gdy pojawi się granica, na lotniskach może dojść do dramatycznych sytuacji, a powstanie kolejek tirów np. z Dover do Maryslii to kwestia kilka godzin.

Jeden z najbardziej krytykowanych zapisów w unijnej dyrektywie o prawach autorskich dotyczy przekazania portalom odpowiedzialności za to, czy treści publikowane przez użytkowników nie naruszają praw autorskich. - To element cenzury w internecie, dajmy bardzo wygodne prawo właścicielowi portalu, który będzie decydował, co się pojawi, a co się nie pojawi. Wolę takiej władzy jednej osobie, jednej firmie nigdy nie dawać - mówił w programie "Money. To się liczy" Michał Kanownik, prezes Związku Cyfrowa Polska. Jego zdaniem ten zapis nakłada kaganiec na zwykłego konsumenta i na artystów, zwłaszcza twórców internetowych". - Jeśli na wakacjach robimy zdjęcie wieży Eiffla, to nie ma takiej możliwości, żebyśmy zrobili ujęcie inne niż ktoś kiedyś już zrobił, tych zdjęć jest tak wiele; gdy opublikujemy je w internecie, jak udowodnić, że to nasze zdjęcie, a nie ściągnięte z sieci - to zdaniem Kanownika jeden z przykładów, do jakich absurdów może prowadzić ten zapis.

- Unia Europejska powinna zadać sobie pytanie, czy wyciągnęła wnioski z tego, że tak ogromna liczba ludzi w Wielkiej Brytanii powiedziała jej "nie". A Wielka Brytanie jest jednym z najbardziej prorynkowych krajów w UE, gdzie przepływ kapitału i ludzie istnieje na wielką skalę, funkcjonowanie firm jest nieskrępowane. Jeśli UE nie wyciągnie wniosków w postaci decyzji i nowych regulacji, które stworzą rzeczywiste, większe podstawy, żeby myśleć o swobodnym przepływie kapitału, siły roboczej i reguł demokracji, to kolejne kraje mogą pójść tropem Wielkiej Brytanii, np. Włochy, a może inne kraje, tam są bardzo silne nastroje antyeuropejskie - ocenił w programie "Money. To się liczy" Andrzej Voigt, ekspert Centrum im. Adama Smitha.

Polacy mieszkający i pracujący w Wielkiej Brytanii muszą się przygotować na zmianę po 31 marca 2019 roku; jak dokładnie będzie wyglądała ta zmiana, będzie zależało od tego, jaki mają status na Wyspach obecnie - mówił w programie "Money. To się liczy" wiceminister przedsiębiorczości i technologii Marcin Ociepa. Jego zdaniem jedna z konsekwencji brexitu może dotyczyć dokumentów. - To się skończy na paszportach, choć nic nie jest na pewno, bo nie ma umowy - oceniał. Dla Polaków na Wyspach ma radę: słuchajcie, stay tuned, bądźcie czujni, zwracajcie uwagę, co się zmienia, a my - jako rząd - będziemy was na bieżąco informować.

Marcin Ociepa, wiceminister przedsiębiorczości i technologii, opowiadał w programie "Money. To się liczy", jak rząd przygotowuje przedsiębiorców na brexit. - Rząd Wielkiej Brytanii na bieżąco publikuje komunikaty, stopniowo dochodzi do konsensusu u siebie i publikuje swoją wizję; inna sprawa, czy Unia Europejska ją przyjmie, i my chcemy zapewnić, że przedsiębiorcy otrzymają w 24 godziny przetłumaczoną informację - powiedział. Jak wymieniał, przedsiębiorcy powinni zwrócić szczególna uwagę na takie aspekty, jak cła, czy certyfikaty i pozwolenia, które zaczną obowiązywać po 31 marca 2019 roku. Zdaniem wiceministra największy optymizm może towarzyszyć firmom, które zostały założone w Wielkiej Brytanii. - Brytyjczycy nie chcą odstraszać biznesu od siebie - mówił. Zapowiedział, że dla tej grupy odbędą się spotkania informacyjne w ambasadzie w Londynie.

- Polska i Niemcy są wśród ośmiu krajów UE, które zostały najbardziej poszkodowane przez propozycję Komisji Europejskiej dotyczącą kształtu nowej perspektywy budżetowej. To nas łączy - mówił w programie "Money. To się liczy" minister inwestycji i rozwoju Jerzy Kwieciński. Dopytywany, czy Polska ma dobrą pozycję negocjacyjną w rozmowach o unijnym budżecie w sytuacji gdy prezydent Andrzej Duda mówi o "wyimaginowanej wspólnocie", minister zwrócił uwagę, że udało nam się utrzymać wagę polityki spójności. - Udało nam się wypracować w ramach UE to, że polityka spójności została w budżecie europejskim jako to najważniejsza, obok wspólnej polityki rolnej, a wcale to nie było takie oczywiste. Musimy rozmawiać - powiedział.

Wielka Brytania opublikowała białą księgę dotyczącą brexitu. Znalazła się w niej m.in. informacja o tym, że nie wszyscy pracownicy, którzy po marcu 2019 r. będą chcieli zatrudnić się na terenie Zjednoczonego Królestwa, będą musieli ubiegać się o wizy. - Brytyjczycy zakładają, że są i będą zależni od pracowników spoza Wysypy w przypadku niektórych zawodów np. lekarzy, w opiece społecznej, w zawodach bardzo proste, których Brytyjczycy nie będą chcieli się podjąć, ale też tych związanych z zaawansowanymi technologiami. Trzeba będzie podkraść specjalistów. Oni mówią: my sobie podzielimy tych pracowników na tych, którzy podatni są na socjal - to ich nie chcemy, chcemy tych, którzy chętnie będą płacić podatki i będą tworzyć tę wartość gospodarczą - mówił w programie "Money. To się liczy" dr Artur Bartoszewicz ze Szkoły Głównej Handlowej.

Ekonomista ocenił w programie "Money. To się liczy" propozycję warunków, na których Wielka Brytania miałaby wziąć rozwód z Unią Europejską. - To jest tego typu gra, że Wielka Brytania ma świadomość, że Unia Europejska w relacji dzisiejszej wojny handlowej, narastających konfliktów z USA, Chinami, za chwilę z Rosją, będzie ponosić tego konsekwencje. Polska nie narozrabia, a poniesie konsekwencje tego, że UE dostanie strzał ze strony Stanów Zjednoczonych. Wielka Brytania mówi: my chcemy mieć korzyści handlowe z wami wewnątrz, pomożemy wam zbierać cła, ale już do polityki na zewnątrz chcemy mieć własną możliwość podejmowania decyzji, bo wiemy, że się ułożymy ze wszystkimi - mówił w programie "Money. To się liczy" dr Artur Bartoszewicz ze Szkoły Głównej Handlowej.

Kraje Unii Europejskiej wykorzystują wojnę polsko-polską - tak Andrzej Voigt, ekspert Centrum im. Adama Smitha, wyjaśniał w programie "Money. To się liczy", dlaczego Polska dostanie mniej pieniędzy z nowego unijnego budżetu. Podkreślił, że pieniądze to nie wszystko, bo ważne są także wpływy, a - jego zdaniem - Polska w ostatnich dwóch latach jest też pomijana przy obsadzie ważnych stanowisk w Unii. - Polak nie jest priorytetem - podsumował. - Inne kraje tylko czekały na taki moment, żeby Polacy się osłabili na scenie międzynarodowej - dodał.